- W takim razie zejdźmy na dół, zanim spróbuje ją zjeść! - Zaśmiała się przez łzy. ciebie... Zmusił się, by wypuścić ją z ramion i odsunąć się od niej. Westchnął. jej jakże staranne ułożenie płatków. Podczas odwiedzin ptaków Róża najbardziej lubiła, kiedy zrywały się do odlotu, Jeszcze żadna kobieta nie działała na niego w ten sposób, co zdumiewało o tyle, że Tammy nie była w jego typie. To znaczy w typie, jaki dotąd preferował, a którego dosko-nały przykład stanowiła Ingrid. - Wiesz, mamo, oprócz pieniędzy są na świecie jeszcze inne rzeczy - powiedziała powoli. - Oddałam Markowi Henry'ego z własnej nieprzymuszonej woli. Zaniosę cię na górę. - Bo wśród tych róż nie było ciebie. Ty jesteś... satysfakcja, iż: "Dobrze, że nie wszyscy dorośli są dziwni..." Pijaka. Zachęcał go, by natychmiast wyruszył w podróż. Zaprosił też Pijaka do siebie, gdyż miał dla niego mały - I to ma być odpowiednia opieka? Nie zgadzam się! wiem skąd się wzięłam, ale mogę ci powiedzieć, jak czuję. Bo czuję, że wzięłam się z twojej tęsknoty za mną. To ty - Pytasz o to, czy mam przyjaciółkę, czy mam przyja¬ciela, czy może psa? ptaki mogły odpocząć i ugasić pragnienie.
- Co to znaczy śmierć? - zapytała Róża. - Nie mam pojęcia. - Dziś rano twoja siostra powiedziała... - Moja siostra? Sprowadziliście mnie tutaj, żeby potwierdzić albo zaprzeczyć czemuś, co powiedziała wam Sayre? Co to było? Beck uniósł dłoń, uciszając Chrisa, a potem zapytał detektywa: - Naprawdę chcecie oprzeć śledztwo na wskazówkach kogoś, kto nie mieszka w Destiny od ponad dziesięciu lat i przez cały ten czas nie zamienił słowa z żadnym członkiem swojej rodziny? - Panna Lynch powiedziała dziś szeryfowi Harperowi, że Danny nienawidził wędkowania. Tak brzmiały dokładnie jej słowa, nie mylę się, szeryfie? Powiedziała „nienawidził". - Tak jest. Chris spojrzał na Becka i wybuchnął śmiechem. - Co oni sugerują? - zapytał. - Że ktoś rozwalił Danny'emu mózg dlatego, że ten nienawidził wędkować? - To nie jest śmieszne - rzekł ostro Scott. - Naprawdę? - Chris spojrzał na niego zimno. - Osobiście uważam, że jesteście niezłymi komediantami. - Co robił Danny w domku rybackim, skoro nienawidził łowienia ryb? Czy to właśnie staracie się ustalić? - Beck, usiłował nadać rozmowie nieco lepszą atmosferę. - Tak jest. - Scott, który wciąż próbował się pozbierać po obeldze Chrisa, popatrzył na niego wyczekująco. - Skąd mam to, do diabła, wiedzieć? - odparł Chris. - Może postanowił, że spróbuje jeszcze raz? A może w ogóle nie myślał o rybach. Może poszedł się tam pomodlić. Albo przespać. Albo masturbować. Albo zrobić to, co dokładnie zrobił, czyli strzelić sobie w łeb. Domek rybacki oferował mu odosobnienie. - Na pomoście znaleźliśmy sprzęt wędkarski. - No i wszystko jasne, - Chris leniwie machnął ręką. - Danny spróbował po raz ostatni wędkowania, przetestował swoją niechęć do tej czynności. - Bez przynęty? Wędka, kołowrotek były na pomoście, ale brakowało przynęty. Chris spojrzał po kolei na każdego z obecnych i uniósł ramiona w geście poddania. - Nie mogę wam pomóc. - Wszystko wygląda, jakby zostało zaaranżowane - ciągnął Scott. - Tak jakby ktoś chciał, byśmy uwierzyli, że Danny poszedł łowić ryby, ale zmienił zdanie i zamiast tego odebrał sobie życie. Chris pstryknął palcami. - Myślę, że jest pan na tropie, detektywie Scott. Danny zapomniał kupić przynętę i z tej frustracji strzelił sobie w łeb. - Chris! Gdyby szeryf Harper nie zganił go za tę uwagę, zrobiłby to Beck. Sarkazm Chrisa był nie na miejscu, a już zdecydowanie nie pomagał w rozmowie z detektywem. - Przepraszam - powiedział Chris, wydawało się, że szczerze. - Nie chciałem obrazić mojego brata, ale zadajecie mi idiotyczne pytania. To oczywiste, dlaczego Danny znalazł się w domku rybackim. Poszedł tam, żeby się zabić, i udało mu się osiągnąć ten cel. Coś jeszcze? - spytał, utkwiwszy spojrzenie czarnych oczu w Scotcie. - Kiedy widział go pan po raz ostatni? - W sobotę, w klubie. Rano zagraliśmy kilka setów tenisa. Przerwaliśmy około południa, z powodu upału. Ja zostałem na basenie, a Danny opuścił klub zaraz po zakończeniu meczu. - Cześć. Teraz twoja kolej - powiedziała drewnianym głosem i z determinacją podała siostrzeńca Markowi.
przyjąć każdego z was w mojej komnacie na piętrze. Oczywiście po kolei, - Jeśli to on jest krawaciarzem, na pewno nie - Żeby zabić Kelsey - odparł Dane. Wyprostował
- I to bardzo - poparła ją Maggie. ramienia. miała pojęcia, czego się tak przestraszyła. Poza
dbało Światło Księżyca. Tammy, musisz dać mi tę szansę. Przywrócę mojej ojczyźnie dawną świetność. - Chyba tak, i to dzięki tobie... Już wiem, że tak naprawdę posiadam tylko to, co jest we mnie. Nie mam dokąd ani garnęła ją dla siebie i urobiła po swojemu. Chciała zrobić z córki przynętę, bo sama też w ten sposób próbowała urzą¬dzić się w życiu. Uwodząc odpowiednich mężczyzn. Przepraszam, jeśli cię tym uraziłem. - Wyjdź z mojego pokoju! Dominik nie dał się nabrać na tę udawaną obojętność, ale nie dał też po sobie nic poznać.